Pisząc ostatni post o maseczce na usta nawet nie pomyślałam, że to tak się kojarzy :) ale spokojnie, nie mam zamiaru poruszać tego tematu na blogu. Będzie tak jak zawsze czyli trochę kosmetyków i książek.
Dziś mam dla Was recenzję maseczki w płacie, która ma za zadanie nawilżyć i delikatnie pielęgnować naszą skórę. Jak się sprawdziła? Zapraszam do czytania.
Maseczka z aloesem delikatnie pielęgnuje, łagodzi i skutecznie nawilża skórę. Przywraca jednolity koloryt i zregenerowany wygląd. Rozjaśnia i wygładza skórę, pozostawiając ją jedwabiście miękką i promienną. Do każdego rodzaju skóry.
Skład:
Aqua, Glycerin,Butylene Glycol, Beta-Glucan, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Ale Barbadensis Leaf Extract (1%), Xanthan Gum, Panthenol,Phenoxyethanol, Methylparaben, Polysorbate 80, Disodium EDTA, Tocopheryl Acetate, Portulaca Oleracea Extract, Amorphophallus Konjac Root Extract, Althaea Rosea Flower Extract, Nymphaea Alba Root Extract, Citrus Paradisi (Grapefruit) Fruit Extract,Lonicera Japonica (Honeysuckle) Flower Extract, Opuntia Coccinellifera Flower Extract, Parfum
Maseczka umieszczona w typowym opakowaniu dla tego rodzaju produktów. W środku płat maski i duża ilość pływającej esencji. Jak sugeruje producent maseczkę powinniśmy trzymać 15 - 20 minut na twarzy, tak więc też zrobiłam. Po kąpieli położyłam się do łóżka z książką i maseczką na twarzy. Pod koniec czasu zaczęłam czuć tak jakby mrowienie, szczypanie twarzy. Więc maseczkę ściągnęłam, a nadmiar esencji wklepałam w skórę. Po kilku minetach wszystkie niepokojące objawy ustały.
No dobrze, ale co z obietnicami producenta? Maseczka miała za zdanie delikatnie pielęgnować, łagodzić i skutecznie nawilżać skórę. Nie poczułam żadnego łagodzenia czegokolwiek, a pielęgnacja musiała być tak delikatna, że w ogóle jej nie zauważyłam. Jednak jeśli chodzi o nawilżenie jestem naprawdę bardzo ale to bardzo zadowolona. Efekt rano był nadzwyczaj przyjemny. skóra była nawilżona nawet tam gdzie ostatnio pojawiły się suche skórki. Jak to przy takich maseczkach bywa efekt jest krótkotrwały ( w tym przypadku jeden dzień) dlatego na takich maseczkach przeważnie znajdziemy dopisane " Dla lepszego rezultatu stosuj regularnie 2 -3 razy w tygodniu"
W każdym razie maseczkę dostaniemy w cenie od 5,00 zł więc jak na takie działanie jestem jak najbardziej na tak. W ofercie znajdziecie również inne warianty maseczek.
Maseczkę znajdziecie w wielu drogeriach internetowych oraz stacjonarnie w Drogeriach Jaśmin.
Znacie maseczki firmy Conny? Sięgacie częściej po maski w płachcie czy inne?
Znam tą maseczkę i muszę powiedzieć że bardzo dobrze działa na moją skórę. 😊
OdpowiedzUsuńNie używałam jej, ale ogólnie jestem wielką fanką maseczek :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :)
UsuńBardzo chętnie ja poznam
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze takiej maseczki w płachcie.
OdpowiedzUsuńIt sounds interesting, I look for it
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię te maseczki, tylko ja zawsze biorę nawilżające właśnie. Innych efektów nie widzę, ale nawilżenie jest super i jeśli dodam do tego jeszcze serum a wczesniej peeling, to moja skóra przez dobrych kilka dni wygląda znacznie lepiej niż zwykle :)
OdpowiedzUsuńTeż najczęściej sięgam po te nawilżające, chociaż czasem inna też się trafi :)
UsuńThanks for your review 😊
OdpowiedzUsuńNie znam, ale chętnie poznam, zwłaszcza, że 5 zł za maseczkę w płacie to naprawdę atrakcyjna cena 😉
OdpowiedzUsuńTo prawda cena jest atrakcyjna :)
UsuńBardzo ciekawa maseczka, przy okazji wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńOstatnio moja cera płata mi figle, jak kiedyś uwielbiała aloes tak teraz aloes powoduje u mnie czerwone plamy :(
OdpowiedzUsuńNie znam, ale jestem zainteresowana, aloes mnie przekonuje, no i fakt, że fajnie nawilża. Miłego piątku. :***
OdpowiedzUsuńFirmę znam i lubię, maski nie miałam okazji stosować, ostatnio mam braki w pielęgnacji. :D chętnie bym ją wypróbowała jak fajnie nawilża.
OdpowiedzUsuńLubię maseczki w płachcie, ale tych marki Conny nie miałam jeszcze okazji używać.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta maseczka. Szczerze mówiąc to o drogerii Jaśmin pierwszy raz słyszę :)
OdpowiedzUsuńNie często robię sobie maseczki, ale jak już to oczyszczające. Powyższej nie kojarzę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki w plachcie :)
OdpowiedzUsuńKusząca propozycja.
OdpowiedzUsuńNie znalam, a widze, ze dziewczyny sobie chwalą
OdpowiedzUsuńNie znam jej :(
OdpowiedzUsuńMyślę że mogłabym ją wypróbować 😊
OdpowiedzUsuńAloes to jest coś co bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńostatnio przerzucilam sie na takie maseczki materialowe, wiec musze i ta twoja teraz wyprobowac :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie mi się kojarzy, ale nie jestem pewna czy ją miałam. Ostatnio już dawno nie stosowałam żadnej paski w płacie. W ostatnim czasie u mnie peelingi i glinki ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety aloesu nie bardzo mogę, bo mnie uczula,ale fakt faktem, że wypadałoby w jakąś maseczkę zainwestować.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że choć nawilża fajnie;).
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski w płachcie i stosuje raz lub dwa razy w tygodniu :) Mam ich pokaźny zapas :)
OdpowiedzUsuńja polecam sok z aloesu, nadaje się do picia (występuje też w wersjach smakowych), jak również sprawdza się w pielęgnacji, szczególnej suchej skóry :)
OdpowiedzUsuń