Jakiś czas temu otrzymałam do testów z portalu urodaizdrowie.pl hennę do włosów, a że jestem maniaczką wszelkich farb i farbowania postanowiłam spróbować jak się sprawdzi na moich włosach.
Oczywiści o hennie słyszałam wiele pozytywnych opinii co tylko zachęciło mnie do wypróbowania naturalnej ziołowej farby. Jak się sprawdziła i czy jestem zadowolona z efektów przeczytacie w dalszej części.
Na opakowaniu znajdziemy kilka podstawowych informacji, a w środku niewielką ulotkę, która ma nam pomóc w prawidłowym farbowaniu włosów. Poza ulotką w opakowaniu znajdziemy dwie saszetki z mieszanką ziołową, cienkie rękawiczki oraz czepek.
Pierwszym najtrudniejszym zadaniem było dla mnie zrozumienie ulotki. Były podane czasy dla konkretnych barwników (henna, cassia i indygo) oraz temperatura wody. Moja farba miała barwnik rubia, która nie została uwzględniona w ulotce. Napisałam do Moniki, która prowadzi bloga Mama z różową torebką i jest wielką fanką henny. Pomogła doradziła, podesłała pomocne linki jednak to wciąż było wszystko robione na oko. To był pierwszy punkt, który mnie zniechęcił. Wybrałam odcień 8.4 miedziany blond, który wydawał mi się najbliżej zbliżony do odcienia moich włosów. Patrząc na opakowanie i efekt jaki miał wyjść nastawiłam się, że raczej nic z tego nie będzie i zabrałam się do przygotowania mieszanki pamiętając o wytycznych jakie przekazała mi Monika.
Proszek z dwóch opakowań rozmieszałam z gorącą wodą tak aby uzyskać gęstszą papkę i zaczęłam nakładanie farby. Tu zaznaczę, że mam bardzo grube i gęste włosy. Było to trudne ponieważ papka spadała, nie trzymała się włosów ale poradziłam sobie z tym i większość wylądowała na włosach a część wszędzie wkoło zostawiając czerwone ślady trudne do zmycia. Włosy pod czepkiem i ręcznikiem zostawiłam na 2,5 godziny( dwie i pół godziny) i zajęłam się sprzątaniem. Ten czas naprawdę jak dla mnie jest za długi ale jakoś przeżyłam.
Przyszła wreszcie pora na zmycie farby z włosów. Jak zaleca się przy hennie włosy tylko spłukujemy dokładnie i nie używamy szamponu i odżywki przez 48 godzin.
Ale jak? Nie myjemy? To miało zapewnić utrwalenie koloru. Problem w tym, że po pierwsze nie mogłam dokładnie wypłukać proszku hennowego z moich włosów, a po drugie nie mogłam ich w ogóle rozczesać. To było straszne i przypomniało mi moje eksperymenty z szamponem w proszku - ten sam efekt.
Włosy były matowe i skołtunione. Pomyślałam, dam radę, zepnę włosy w koka i tak przetrwam dwa dni.
Nie przetrwałam. Pozostałości henny obsypywały się przy każdym poruszeniu włosów, szyja była czerwona, a bluzka (na szczęście domowa) całe czerwona.
Trudno niech się dzieje co chcę włosy muszą być umyte. Wybrałam najdelikatniejszy szampon i umyłam je dwukrotnie aby pozbyć się pozostałości po hennie. W końcu przestało się sypać z włosów, a po nałożeniu odżywki udało się je rozczesać.
Kolor nieco zbladł. A właśnie kolor...widzieliście co jest na opakowaniu? No to teraz spójrzcie co mi wyszło na włosach. Dla porównania zdjęcie przed henną, po hennie i dodatkowym myciu włosów.
Podsumowując jak dla mnie tych minusów jest zdecydowanie za dużo i pozostanę przy tradycyjnym farbowaniu włosów. Po 3 tygodniach kolor z henny całkowicie zszedł i wróciłam do swojej farby i swojego ulubionego odcienia włosów.
Jednak henna nie jest dla wszystkich i przy naprawdę grubych i gęstych włosach sprawia więcej problemów niż korzyści.
Jesteście fanami naturalnych ziołowych farb? Farbujecie włosy henną? Jestem ciekawa waszych opinii.
Gdybym farbowała włosy to na pewno byłabym zwolenniczką farb naturalnych, ale z tego co opisujesz to proces farbowania wcale nie jest prosty. Mimo wszystko ten kolor włosów jest bardzo ładny ale jak sama piszesz nietrwały bo po trzech tygodniach zszedł no to niekomfortowa sytuacja. Może tak się dzieje tylko w związku z henną a inne naturalne farby są mniej kłopotliwe w nakładaniu i dłużej się trzymają 🤔
OdpowiedzUsuńZszedł prawdopodobnie tak szybko bo nie dałam mu się utrwalić tak jak zaleca producent.
UsuńOd 2lat farbuję włosy henna z tej firmy i ok proces nakładania jest okropny-błotnista,gęsta maz trudna do rozprowadzenia,pozniej przez dwa dni delikatnie się osypuje, ale nie ma aż takiej tragedii, aby nie dało się wytrzymać(trzeba dobrze spłukać wodą na początku) i kolor oczywiście się wypłukuje, ale bardzo delikatnie i na pewno nie jest tak, że całkowicie się zmywa. Przez kilka dni włosy po farbowaniu są suche, dlatego potrzebują nawilżenia i odżywek. Ja dzięki hennie wzmocniłam sobie włosy i nie niszczę ich tak jakbym to robila tradycyjna farba. Polecam jak najbardziej naturalne henny ��
UsuńMyślę, że to jest kwestia przyzwyczajenia bo po pierwszym razie byłam na nie i póki co jakoś nie mam chęci na kolejne próby.
UsuńJa już od dawna nie farbuję włosów, ale taka farba jest super.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor :) Ja już tylko robię kilka blond refleksów, jednak wolę to zrobić u profesjonalisty :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) odzwyczaiłam się od odcieni wpadających w czerwień wolę te bardziej miedziane.
UsuńBardzo ładny kolor. Lubię naturalne farby.
OdpowiedzUsuńBędę polecać znajomym Paniom. Świetny post. Pamiętam, początek nowego tysiąclecia - gdy była moda na farbowanie u Panów. Pozdrawiam serdecznie Sylwio ;-)
OdpowiedzUsuńWyszedł piękny kolor Sylwio. Pamiętam czasy - początek nowego tysiąclecia - gdy z kolei była moda wśród Panów na farbowanie włosów. Przesyłam pozdrowienia. Na południu grzmi ;-)
OdpowiedzUsuńCała długa przygoda z tą henną ;) Już pierwszym minusem jest to, że ulotka jakaś taka niedorobiona. Na zdjęciu dla mnie kolor wyszedł super, ale chyba nie jest tego wart, jeśli cały zabieg był tak męczący i długi. Nie zazdroszczę tego sypania proszku i bałaganu.
OdpowiedzUsuńTradycyjne farby chyba jednak najlepsze :)
Kolor ładny, szkoda tylko, że farba ma tyle minusów
OdpowiedzUsuńUżywam henny do brwi 😀
OdpowiedzUsuńA do brwi nie miałam okazji próbować tylko dlatego, że w moim przypadku aplikacja jej samodzielnie mogłaby być bardzo trudna ;)
Usuń