Uwielbiam wszelki maseczki i peelingi w każdej postaci, a jeśli jeszcze działa tak jak bym chciała to jestem zachwycona. Ostatnio w moje ręce wpadły dwie saszetki kosmetyków Lirene. Jeden z nich to maseczka nawilżająca, a drugi to peeling enzymatyczny. Jeśli jesteście ciekawi jak się sprawdziły to zapraszam do czytania.
Nawilżająca maska do twarzy
Smoothie Wildberry
Opis ze strony producenta:
Przepis na natychmiastowe nawilżenie:
CZARNA PORZECZKA – tworzy na skórze barierę ochronną, zwiększa jędrność, elastyczność i poziom nawilżenia.
EKSTRAKTY Z JEŻYN i BORÓWEK – bogate źródła witamin i kwasów owocowych; regenerują skórę, wyłapując wolne rodniki.
MASŁO SHEA – głęboko nawilża i odżywia.
CZARNA PORZECZKA – tworzy na skórze barierę ochronną, zwiększa jędrność, elastyczność i poziom nawilżenia.
EKSTRAKTY Z JEŻYN i BORÓWEK – bogate źródła witamin i kwasów owocowych; regenerują skórę, wyłapując wolne rodniki.
MASŁO SHEA – głęboko nawilża i odżywia.
Maseczka w saszetce wystarczy na dwie naprawdę grube i porządne aplikacje. Zapach maski przyjemny i chyba najbardziej kojarzy mi się z winogronami. Zapach na szczęście nie jest sztuczny ale nawet przyjemny. Konsystencja maski gęsta. Sposób aplikacji bardzo prosty nakładamy warstwę na twarz i pozostawiamy na 10 - 15 minut do wchłonięcia. W zasadzie cała gruba warstwa wchłonęła się błyskawicznie i praktycznie nie zostawiając na twarzy żadnego śladu jednak w dotyku skóra była lepka więc zmyłam to co pozostało wyczuwalne w dotyku.
Oczywiście nie ma co oszukiwać efekt nawilżenia jest ale krótkotrwały przy podwójnym użyciu. Mimo wszystko było to przyjemne nawilżenie na jeden kolejny dzień po aplikacji.
Cena 7 ml maseczki to około 3,00 zł
Peeling enzymatyczny do twarzy
Tropical shake
Opis ze strony producenta:
Przepis na natychmiastowe wygładzenie:
NATURALNY ENZYM Z PAPAI – przyspiesza złuszczanie zewnętrznych warstw naskórka, głęboko go oczyszczając.
PESTKI LICZI – delikatnie peelingują skórę, pozostawiając ją idealnie gładką i miękką.
MANGO – skutecznie nawilża, regeneruje i odżywia, a jego kuszący zapach zapewnia relaks i uczucie odprężenia prosto z tropikalnej plaży!
NATURALNY ENZYM Z PAPAI – przyspiesza złuszczanie zewnętrznych warstw naskórka, głęboko go oczyszczając.
PESTKI LICZI – delikatnie peelingują skórę, pozostawiając ją idealnie gładką i miękką.
MANGO – skutecznie nawilża, regeneruje i odżywia, a jego kuszący zapach zapewnia relaks i uczucie odprężenia prosto z tropikalnej plaży!
Peeling ma bardzo przyjemny tropikalny zapach i chyba najbardziej wyczuwalne jest tu mango. Konsystencja gęsta jednak drobinek peelingujących nie ma dużo co widać na zdjęciu. Jednak o dziwo działa wyjątkowo dobrze aż sama byłam zaskoczona. Co do peelingów jestem bardzo wybredna bo każdy ma jakiś minus (przesusza, jest za słaby) tu jednak byłam pod wrażeniem. Peeling nakładamy na twarz i pozostawiamy na około 10 minut na skórze, po tym czasie zmywamy. Oczywiście przed zmyciem peelingu wykonałam kilka kolistych ruchów aby drobinki wykonały swoją pracę. Skóra była wygładzona i nawilżona. W tym wypadku mogłabym skusić się nawet na duże opakowanie (gdyby było).
Cena 7 ml maseczki to około 3,00 zł
Oba kosmetyki oceniam bardzo dobrze (4+) i chętnie wrócę do obydwu chociaż na dłuższą metę nie lubię produktów w saszetkach. Do spróbowania owszem ale do codziennego stosowanie nie jest to wygodne.
Znacie przedstawione produkty? Lubicie markę Lirene?
Oba kosmetyki mogłabym przetestować.
OdpowiedzUsuńLubię tę markę, ale jeszcze nie miałam tych produktów.
OdpowiedzUsuńThanks for your sharing...
OdpowiedzUsuńKupiłem coś podobnego mojej Mamie. Jest zadowolona. Pozdrawiam Sylwio :)
OdpowiedzUsuńNie dodało komentarza chyba Sylwio. Ja tę markę znam , gdyż zdarza mi się kupować coś z "tej linii" Paniom w rodzinie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen tropikalny bym wypróbowała. :)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam nic z lirene. Uwielbiam peelingi enzymatyczne wiec ten z chęcią bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuń