51/2025
Kiedy tylko dowiedziałam się, że autor "Kasztanowego ludzika" wydał nową powieść, wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Poprzednia książka była rewelacyjna! Wciągała od pierwszych stron i do samego końca trzymała w napięciu. Dlatego "Zabawa w chowanego" od razu trafiła na moją listę lektur obowiązkowych. Pytanie tylko, czy Søren Sveistrup nadal utrzymuje poziom i czy jego najnowsza książka okaże się równie świetna?
Zapraszam do recenzji.
Opis z okładki:
W "Zabawie w chowanego" Søren Sveistrup ponownie angażuje duet śledczych - Nai Thulin i Marka Hessa. Tym razem muszą zmierzyć się z wyjątkowo mroczną sprawą. Wszystko zaczyna się od brutalnego morderstwa, które szybko okazuje się mieć powiązania z nierozwiązaną zbrodnią sprzed lat. Obie sprawy łączy sposób działania sprawcy oraz przerażające wiadomości sms. To one stają się podpisem mordercy, który z zimną krwią manipuluje ofiarami i wciąga śledczych w niebezpieczną grę. Motyw przewodni to dziecięca wyliczanka i zabawa w chowanego, co nadaje zbrodniom jeszcze bardziej upiornego charakteru. Rozpoczyna się dramatyczny wyścig z czasem. Każdy błąd może kosztować życie kolejnej osoby.
Odliczam raz, odliczam dwa pewna pani miała psa.
Odliczam trzy, odliczam cztery, pies ten dziwne miał maniery.
Odliczam pięć, odliczam sześć, wcale lodów nie chciał jeść.
Odliczam siedem, odliczam osiem, wciąż o kości tylko prosił.
Odliczam dziewięć, odliczam dziesięć, kto te kości mu przyniesie?
Ty czy ja, ja czy ty? Licz od nowa raz, dwa, trzy.

Kiedy sięgałam po tę książkę, miałam wręcz wypieki na twarzy. Bardzo chciałam ją jak najszybciej przeczytać i poczuć te same emocje, które towarzyszyły mi przy "Kasztanowym ludziku". Czy tym razem było podobnie? Niestety nie do końca. Początek zapowiadał się rewelacyjnie. Stara sprawa, w której podczas szkolnej wycieczki zostaje odnalezione rozczłonkowane ciało dziecka, od razu mocno przykuwa uwagę. Później akcja przenosi się do wydarzeń współczesnych. Matka jednej z ofiar próbuje zwrócić uwagę na nierozwiązaną sprawę sprzed lat, a jednocześnie policja prowadzi dochodzenie w sprawie zaginięcia pewnej kobiety. W tym momencie fabuła zaczyna się rozwijać w dwóch kierunkach, co początkowo bywa nieco przytłaczające. Mnogość szczegółowych opisów na początku utrudniała mi pełne zaangażowanie, jednak z czasem książka nabierała tempa, a ja coraz bardziej wczuwałam się w zimowy klimat miasteczka.
Na kartach powieści ponownie spotykamy Nai Thulin i Marka Hessa. Autor wplata drobne nawiązania do "Kasztanowego ludzika", ale są one na tyle subtelne, że obie książki można czytać niezależnie. Na uwagę zasługuje także objętość powieści - prawie sześćset stron. To sporo i moim zdaniem część prywatnych wątków bohaterów można było skrócić, ponieważ niewiele wnosiły do głównej sprawy.
Jeśli jednak skupić się na samej fabule, to trzeba przyznać, że była naprawdę rewelacyjna. Motyw dziecięcej wyliczanki, zabawa w chowanego i śledzenie ofiar przez sprawcę tworzyły atmosferę grozy i napięcia. A zakończenie? Kompletnie się go nie spodziewałam. Autor potrafił mnie zaskoczyć i sprawił, że finał był jednym z najmocniejszych elementów całej powieści. Choć przyznam, że zabrakło mi jeszcze jednego rozdziału, w którym szczegółowo wyjaśniono by, w jaki sposób sprawca działał.
Podsumowując, "Zabawa w chowanego" to książka mocna, niepokojąca i pełna napięcia. Ma kilka drobnych minusów, jak na przykład zbyt duża ilość szczegółowych opisów, ale nie wpływa to na odbiór całości. To świetny kryminał, który potrafi zaskoczyć i na długo pozostaje w pamięci.
Autor: Søren Sveistrup
Tłumaczenie: Justyna Haber - Biały
Seria: Naia Thulin Series
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 576
Data wydania: 10 września 2025
super
OdpowiedzUsuń