czwartek, 11 września 2025

Śladami zatartych wspomnień. Katarzyna Wolwowicz - recenzja książki.

 48/2025

 Kiedy całkiem niedawno trafiłam na książkę Katarzyny Wolwowicz "Niewierna" od razu wiedziałam, że chcę sięgnąć po kolejne jej powieści. Okazja nadarzyła się bardzo szybko i tak o to w moje ręce trafiła książka "Śladami zatartych wspomnień" Jakie wrażenie po lekturze? Jest ich sporo, dlatego zapraszam do przeczytania recenzji.


Opis z okładki:

 
Rupert Ogrodnik próbuje pozbierać się po traumatycznych wydarzeniach, które ostatnio naznaczyły jego życie - śmierci żony i dziadka. Choć wciąż czuje się źle, powoli stara się stanąć na nogi. Pewnego dnia, podczas wizyty w domu dziadka, odkrywa skrytkę, w której znajduje szkatułkę ze starym listem i fotografią, na której jest on ze swoimi rodzicami. To co się w nim kryje, ponownie wywraca jego życie do góry nogami. Rupert postanawia sprawdzić, czy zawarte w liście informacje są prawdziwe.
W jego życiu pojawia się również córka, która po powrocie z Anglii zamieszkuje w Szklarskiej Porębie, by być bliżej ojca. Wszystko jednak wskazuje na to, że to tylko przykrywka, a dziewczyna ma wobec niego swoje własne zamiary.

Zacznę od tego, że po raz kolejny sięgnęłam po książkę, która jest drugą częścią serii. Tym razem było mi naprawdę trudno zrozumieć, o co chodzi w całej historii. Autorka wplotła w fabułę bardzo wiele wspomnień Ruperta, więc nie dość, że miałam problem z odnalezieniem się w treści,  to jeszcze te opisy mocno mnie męczyły. Niby można było z nich coś wywnioskować, jednak spokojnie dało się to napisać w sposób bardziej ogólny. 
Sam bohater, Rupert Ogrodnik, bardzo mnie drażnił. Był skrajnie rozstrojony emocjonalnie - owszem, rozumiem, że przeżywa traumę po stracie najbliższych, ale chwilę później potrafi się śmiać, żartować, a zaraz znów płakał. W zasadzie w książce "Śladami zatartych wspomnień" mężczyźni bardzo często płaczą, wydają się niezwykle krusi i podchodzą do wielu tematów bardzo emocjonalnie.
Sama historia przez połowę książki mocno mnie męczyła i nie potrafiłam się w nią wciągnąć, ale później w końcu zaczęło się coś dziać. Akcja nabrała tempa, tajemnice zaczęły się rozwiązywać, a  na jaw wyszły ciekawe powiązania. 
Dodam jeszcze, że akcję powieści możemy obserwujemy z kilku perspektyw: Ruperta, jego córki (we współczesności) oraz jego matki Moniki, której historia rozgrywa się w przeszłości. 
Autorka na wstępie zaznacza, że wiele wspomnień Ruperta to jej własne wspomnienia z dzieciństwa spędzonego w Szklarskiej Porębie.  Fabuła jest jednak czystą fikcją literacką - zwłaszcza w kwestiach historycznych i społeczno- politycznych - i nie należy jej traktować jako faktów. I tu trochę szkoda, bo można było poświęcić więcej czasu, by dopracować choć kilka z tych wątków. Tym bardziej, że nie ma ich wiele, a przez ich uproszczenie książka wydaje się nieco niedopracowana.
 
Podsumowując "Śladami zatartych wspomnień" to książka, która początkowo może męczyć i nużyć, szczególnie jeśli ktoś nie zna wcześniejszej części. Ma jednak swoje mocne strony - ciekawie poprowadzone tajemnice i rodzinne powiązania sprawiają, że druga połowa powieści czyta  się zdecydowanie lepiej. Myślę, że pozycja ta znajdzie swoich odbiorców wśród osób lubiących thrillery psychologiczne z wątkami rodzinnymi i emocjonalnymi, choć mnie osobiście nie do końca przekonała.
 
 
Autor: Katarzyna Wolwowicz
Seria: Rupert Ogrodnik
Gatunek: thriller psychologiczny
Wydawnictwo: Zwierciadło
Ilość stron: 320
Data wydania: 27 sierpnia 2025
 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny mojego bloga :)
Każdego z komentujących odwiedzę na pewno :)