sobota, 14 maja 2022

Odrobina szaleństwa z makijażem.

 Kiedy się pracuje makijaż musi być stonowany i delikatny ale są takie okazje kiedy można zaszaleć, szaleństwo wskazane jest też bez okazji, tak po prostu dla siebie. W długi weekend majowy coś mnie podkusiło by wypróbować cienie w paletce, których w zasadzie do tej pory nie używałam. Jesteście ciekawi jak wyszło i jakich kosmetyków do tego użyłam? Zapraszam na post.

Na co dzień używam brązów i złota bo takie cienie wyglądają najbardziej naturalnie. Tym razem poszłam w zieleń tak aby dopasować się do koloru swoich oczu. Użyłam paletki Z FAB FACTORY Sparkle, którą można dostać w Action w zasadzie za grosze. Ale zacznę po kolei. 

Przed makijażem na twarz zawsze nakładam krem nawilżający. W tym przypadku jest to ultra lekki hdydrożel  Aquashot z Soraya, który świetnie się sprawdza i bardzo fajnie łączy z podkładem. W zasadzie od razu aplikuje podkład. Jednym z moich ulubieńców jest podkład LUXE z Avon odcień Nude Bodice. Świetnie adaptuje się ze skórą nie powodując efektu maski. 
Aby lekko zmatowić skórę nakładam puder. Ten jest nowy używany około dwóch tygodni ale już go polubiłam. Mineralny puder nadaje skórze półmatowe wykończenie, a przy okazji wchłania nadmiar sebum.
Teraz przyszła pora na oczy. Do wykonania makijażu oka użyłam tylko czterech cieni.

 


Wewnętrzny kącik oka to cień Moon dalej na powiekę Evolution, a na zewnętrzy kącik oka cień Space. Na koniec na załamanie użyłam cienia Sparkle. Na dolnej linii rzęs użyłam cieni w tej samej kolejności.
Zostały jeszcze brwi, moja największa zmora bo w zasadzie muszę malować je od zera. Włosków jest mało i dosyć jasne. Tu z pomocą przychodzi mi kredka z Mark Avon w odcieniu Soft Brown.
Kolej  na rzęsy. Tu przeważnie używam dwóch różnych maskar. W tym przypadku były to dwie z Avon. Pierwszy jako baza to tusz Supershock Volume light. Tusz w zasadzie miał pogrubiać ale jedynie rzęsy delikatnie wydłuża. Dosyć duża szczoteczka ale bardzo precyzyjna. Rzęsy wyglądają po nim bardzo naturalnie. Drugi tusz to Avon Unlimited, który ma unosić rzęsy i faktycznie je unosi ale trzeba uważać bo lubi też je sklejać.
 

Teraz zostało już tylko nałożyć bronzer i rozświetlacz. Rozświetlacza z Ingrid Highlighter nie ma na zdjęciu tylko dlatego, że po kilku upadkach wyglądał tragicznie. Bronzer z Bell #My Glow Bronze. 
Ostatnie muśniecie to pomadka Luxe o odcieniu Runway Plum i makijaż gotowy.
 
Większość kosmetyków pochodzi z Avon ale lubię je i naprawdę fajnie się sprawdzają. Jeśli nie macie swojej konsultantki to rejestracja Avon  jest bardzo prosta. 
A tak prezentuje się całość w wykonaniu totalnego laika.
 

 


Jak Wam się podoba makijaż? Używacie któreś z tych kosmetyków?

 

6 komentarzy:

  1. Nice pallete:) thanks for your sharing...

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny makijaż. Ładnie dobrane kolory. Świetnie wyglądają powieki ubrane w takie cienie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie ładne cienie. Idealne dla mojej przyjaciółki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ten bronzer! Super się sprawdza :) Mam go chyba od pół roku już!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny mojego bloga :)
Każdego z komentujących odwiedzę na pewno :)