27/2025
Nie wiem jak to się stało, ale w mojej biblioteczce królują książki polskich autorów. Nasi pisarze tworzą naprawdę świetną literaturę, jednak kiedy nadarzyła się okazja, by sięgnąć po coś spoza tego kręgu - nie wahałam się ani chwili.
"Jakob" to literatura fińska, a konkretniej: islandzki kryminał z nurtu nordic noir, napisany przez Finkę mieszkającą na Islandii.
Jesteście ciekawi jakie wrażenia zostawiła po sobie lektura?
Zapraszam na recenzję.
Opis z okładki:
Akcja powieści toczy się w Ísafjörður - małej miejscowości na Fiordach Zachodnich, gdzie w grudniu panuje najciemniejszy okres w roku. Tuż przed Bożym Narodzeniem, w stawie hodowlanym zostaje znalezione okaleczone ciało. Śledztwem zajmuje się Hildur Rúnarsdóttir wraz z Jakobem Johansonem - stażystą fińskiej policji. W różnych częściach Islandii pojawiają się kolejne ofiary wstrząsających morderstw.
W tym samym czasie Jakob musi stoczyć prywatną walkę z byłą żoną o opiekę nad synem. Jednak nie wszystko wydaje się być takie, jak przedstawia stażysta. Hildur zaczyna mieć wątpliwości, zwłaszcza po telefonie z komisariatu policji w Finlandii.
Kto stoi za morderstwami? Tego musi się dowiedzieć policjantka.
"Pierw nadszedł Owczy Kijek,
sztywny niczym wiązka pali.
Prześlizgnął się do zagrody,
owczarzowi dał podpalić."
Początki były trudne - te islandzkie imiona, nazwiska bohaterów i nazwy miejscowości, potrafią naprawdę sprawić kłopot. Często nie wiadomo jak to przeczytać, jak wymówić, ale to w gruncie rzeczy drobiazg. Wiem, że większość czytelników "spolszcza" te nazwy na własny sposób i spokojnie dają radę - ja też.
Autorka miała świetny pomysł na fabułę. Wykorzystała fragment wiersza Jóhannesa úr Kötlum, którym inspirował się morderca. To naprawdę ciekawy zabieg, który dodaje książce klimatu i tajemniczości. Przez całą lekturę zastanawiałam się, kiedy w końcu śledczy dotrą do sprawcy. Tym bardziej, że jeśli trzymać się wskazówek z wiersza, zabójstw mogło być naprawdę sporo...
Na duży pluszasługują też postacie - każda miała swoją historię, swoje problemy, a czasem i mroczne tajemnice. Hildur naprawdę da się polubić - to silna ale ludzka bohaterka, z którą łatwo nawiązać czytelniczą więź. Jakob z kolei nie do końca przypadł mi do gustu. Może to kwestia charakteru,a może pewnych tajemnic, które skrywał przed bliskimi.
Nie wiem czy kojarzycie, czym charakteryzuje się nordic noir? To mroczny, surowy klimat, realizm, sporo wątków społecznych i bohaterowie z krwi i kości. I wszystko to w "Jakobie" rzeczywiście się pojawia. Tyle że nie doczytałam jednej istotnej rzeczy: w tym gatunku śledztwo często prowadzone jest bardzo powoli, krok po kroku, z ogromną ilością szczegółów. I to właśnie ta powolność okazała się dla mnie największym minusem.
Opisy są tu bardzo długie, miejscami wręcz nużące, a dialogów jest naprawdę niewiele. Przez to książka momentami mi się dłużyła, a tempo czytania wyraźnie zwolniło. Ale muszę uczciwie przyznać - to już bardziej moje niedopatrzenie niż wina samej autorki.
Kolejną rzeczą, którą przegapiłam, było to, że "Jakob" to trzecia część z serii o Hildur. Na szczęście fabuła jest skonstruowana tak, że nie trzeba znać poprzednich tomów, żeby zrozumieć co się dzieje.Nie miałam poczucia zagubienia czy braku informacji - to duży plus.
Podsumowując: pomysł na fabułę bardzo dobry, postacie dopracowane, klimat nordic noir jak najbardziej obecny. Ale długie, szczegółowe opisy i wolne tempo sprawiły, że książka nie do końca trafiła w mój gust.
Mimo wszystko muszę przyznać, że zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło. Było nieoczywiste, nie do końca jednoznaczne i nie sposób było przewidzieć, kto naprawdę stoi za morderstwami. To zdecydowanie jeden z mocniejszych punktów tej książki.
Autor: Satu Rämö
Tłumaczenie: Karolina Wojciechowska
Seria: Hildur (część III)
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Harper Collins
Ilość stron: 384
Data wydania: 4 czerwca
Lubię szwedzkie kryminały, fińskich właściwie nie znam, może warto po nie sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że fabuła obfituje w tyle opisów. Ja póki co nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńTo już trzecia część, a ja ją widzę po raz pierwszy. :) Faktem jest, te islandzkie imiona i nazwy są trudne zawsze, ale jeżeli fabuła jest ciekawa to warto z pewnością ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńI część "Hildur" nawet mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam literatury fińskiej. Może się skusze
OdpowiedzUsuńNordyckie kryminały mają klimat... zapisuję tytuł:)
OdpowiedzUsuń